Pierwszym z nich był bardzo widowiskowy konkurs kolejnych eliminacji. Już półfinały pełne były emocji. Podobać się mogła szczególnie walka pomiędzy doświadczonym Markiem Lewickim z KJ Czahary Pogorzelica i reprezentantką gospodarzy Mariką Kwaśniewską. Wygrał ten pierwszy i on w finale zmierzył się z Beatą Strzałkowską z Cavallo Szczecin (ona w półfinale pokonała inną amazonkę z Zagórowa – Zuzannę Śliwińską). Walka w ostatniej odsłonie tego konkursu to jazda „łeb w łeb” i  „ręka w rękę”. Do mety minimalnie szybciej dojechała Beata Strzałkowska. Co ciekawe w konkursie tym amazonka dosiadała konia Berg, który jest synem holsztyńskiego ogiera Cotton Club, na którym dwa lata wcześniej w tym samym konkursie w Zagórowie triumfowała młodsza koleżanka klubowa Beaty - Monika Lubiszewska.

   Po tych dość specyficznych zmaganiach przyszedł czas na konkursy klasyczne. Pierwszym z nich był konkurs klasy C1 (135 cm) – dwufazowy finał małej rudny. Przez pierwsze dwa dni zawodów w konkursach klasy C wygrywała para KJ Agro-Handel Śrem Aleksandra Lusina i Omar-Plus-S. Jednak oni, startując jednocześnie w dużej rundzie, w niedzielnym finale wystąpić nie mogli. Z 38 startujących w tym konkursie par bezbłędnie obydwie fazy pokonało sześć, z czego cztery w drugiej fazie pojechały bardzo ofensywnie. Wszyscy wykonali perfekcyjnie dwa możliwe skróty. Różnice na mecie w tej pierwszej czwórce były minimalne i tak naprawdę o zwycięstwie zadecydowała jazda pomiędzy przeszkodami 11 i 12, gdzie zawodnicy mieli do wykonania ponad 50-metrowy galop na prostej. Najlepszy w wykonaniu tego zadania okazał się Jarosław Skrzyczyński z KJ Agro-Handel, który dosiadał siedmioletniego konia Zeddam (po Quidam) i to on został zwycięzcą tego konkursu. Było to drugie zwycięstwo tego zawodnika na tych zawodach (wcześniej wygrał sobotni konkurs dużej rundy) i jak się okazało później nie ostatnie.

   Po finale małej rundy potrzebna była kolejna przerwa na przygotowanie parkuru do najważniejszego konkursu zawodów Grand Prix. Mogło by się wydawać, że część publiczności po spędzeniu trzech godzin na hipodromie będzie już trochę znudzona i nie dotrwa do końca imprezy. Kiedy spiker omawiał zasady konkursu i zawiłości parkuru, który mieli pokonywać zawodnicy walczący o puchar V-ce Premiera Waldemara Pawlaka i nagrody w łącznej kwocie 16 500 PLN, wokół hipodromu ponownie pojawił się komplet, a może nawet nadkomplet publiczności. Wszyscy uczestnicy prezentowali wysoką formę, a publiczność każdy przejazd nagradzała gromkimi brawami. Do mety bez punktów karnych dojechało 5 zawodników. W rozgrywce jako pierwszy wystartował Jarosław Skrzyczyński na Balouzino (po Baloubet du Rouet). Jego wynik - 0 punktów karnych i czas 42,25 okazał się najlepszy i dał mu drugą z rzędu wygraną w Grand Prix Zagórowa (rok wcześniej triumfował na klaczy Quintera, a na Balouzino był drugi). Jednak nie można powiedzieć, że tegoroczne zwycięstwo przyszło mu łatwo. Jadący chwilę po nim jago kolega klubowy Mściwoj Kiecoń na koniu Viktor też był bezbłędny i tylko o 23 setne sekundy wolniejszy. Lepsze czasy od Skrzyczyńskiego uzyskali Aleksandra Lusina na Omar Plus S i Andrzej Głoskowski na Roxavel. Jednak oni zrobili po jednej zrzutce i zajęli w Grand Prix miejsca 4. i 5. Trzecia lokata tego dnia przypadła juniorowi Maksymilianowi Wechcie, który debiutując w konkursie Grand Prix zawodów rangi CSN w rozgrywce postawił na dokładność. Trzeba przyznać, że młody zawodnik KJ Wechta godnie zastąpił na tych zawodach starszego kolegę klubowego Krzysztofa Ludwiczaka (ten w tym samym czasie startował w CSIO Bratysława), który we wcześniejszych latach wielokrotnie triumfował w Zagórowie.

   Teraz pozostaje czekać na kolejne XII zawody CSN w Zagórowie i życzyć organizatorom konsekwencji w pobijaniu rekordów frekwencji.

Szymon Tarant