Podstawą jazdy konnej jest zaufanie między koniem a jeźdźcem. To teoretycznie jeden z aksjomatów sztuki ekwitacji, niezależnie od wyznawanej szkoły: klasycznej, naturalnej czy jakiejkolwiek innej. Jak to wygląda jednak w praktyce?
No cóż, praktyka wydaje się niekiedy błądzić całkiem daleko od tej teoretycznej zasady. Niedawno pewna instruktorka jazdy konnej z Wielkiej Brytanii pokazała w trakcie prowadzonych przez siebie zajęć, że zaufanie zaufaniem, ale porządny „argument” użyty w celu zachęcenia konia do ruchu do przodu jest według niej znacznie skuteczniejszym rozwiązaniem.
W internecie znalazł się bowiem film, na którym 34-letnia instruktorka jazdy konnej w Saddington Riding School and Livery w miejscowości Saddington, leżącej niedaleko Leicester, zachęcała klacz Echo do ruchu do przodu używając do tego celu drążka przeszkodowego.
Co prawda nie był to ciężki, toczony drąg drewniany a lekki, plastikowy drążek treningowy, ale wydaje się, że nie do takich celów został on wyprodukowany.
Uderzanie w koński zad takim drążkiem ponad wszelką wątpliwość nie jest wskazaną metodą szkoleniową. Dlaczego więc posunęła się do takiego zachowania brytyjska instruktorka jazdy konnej?
Po wielkiej burzy jaka nastąpiła w internecie po publikacji filmu z prowadzonych przez nią zajęć, instruktorka w specjalnym oświadczeniu napisała:
Mogłam wziąć lonżówkę (długi bat używany do lonżowania konia) i użyć go, jak ktoś sugerował. Ale zrezygnowałam z tego, ponieważ nie jestem fanem batów. Uważam, że to złe i sama nie chciałabym, żeby mnie klepano nimi w tyłek. Więc zamiast tego pomachałam za koniem pustym plastikowym drążkiem, aby spróbować popchnąć go do przodu. Kiedy to nie zadziałało, użyłam drążka aby szturchnąć nim w tyłek Echo, aby zachęcić ją do pójścia naprzód.
Nie dość tego. Pani instruktor nie rozumie całego podekscytowania sprawą:
Nie wyobrażam sobie, żeby moje zachowanie było klasyfikowane jako znęcanie się. Czy cios batem byłby w porządku!?
Szczerze mówiąc ten brak wyobraźni u Brytyjki musi dziwić, bo nie brakło jej wyobraźni, by uzasadnić swój występek względami własnego bezpieczeństwa:
Szczerze mówiąc, w jej nastroju nie chciałam podchodzić zbyt blisko jej tylnych nóg. Więc ze względu na moje bezpieczeństwo, bezpieczeństwo Echo i jeźdźca, pomyślałam, że drążek od przeszkody będzie lepszy.
To dość kuriozalne tłumaczenie, które finalnie zostało usunięte z sieci, nie znalazło jednak uznania u sporej części komentujących całą sprawę.
„Okropny film i dość gówniane wyjaśnienie” – dosadnie określiła to jedna z internautek. I trudno odmówić jej racji. Zastanawia jednak fakt, że znalazła się też spora grupa, najwyraźniej znających osobiście bohaterkę tej historii obrońców pani instruktor.
„Emma nigdy nie skrzywdziłaby ani nie znęcała się nad koniem, ani innym zwierzęciem” - argumentowali obrońcy.
Sprawa metody pracy brytyjskiej instruktorki nie zakończy się jednak na opiniach w Internecie. Brytyjska organizacja ochrony zwierząt RSCPA (Królewskie Towarzystwo Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt) prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Ten materiał jest niepokojący, a my go badamy i zachęcamy każdego, kto ma informacje z pierwszej ręki na temat tego incydentu, do kontaktu z nami - można przeczytać w specjalnym komunikacie RSCPA.
Trening koni oparty jest na wielu metodach szkoleniowych. Zakładają one użycie różnego rodzaju pomocy, takich jak dosiad, łydka itp. W codziennym treningu używa się też drążków, które w różnych konfiguracjach są pokonywane przez konie. Żadna metoda szkoleniowa nie zakłada jednak popędzania konia drążkiem po zadzie. Zdecydowanie nie należy takich zachowań pochwalać - powiedziała komentując ten przypadek Ewa Pogodzińska, pełnomocnik Zarządu PZJ ds. mediów.
Opisany przypadek nie jest niestety odosobniony na terenie Wielkiej Brytanii. W listopadzie ubiegłego roku 37-letnia Sarah M. podczas polowania uderzyła i następnie kopnęła kucyka za to, że kłusował przy przejściu przez ulicę. W rezultacie podjętego w tej sprawie postępowania straciła nie tylko pracę jako instruktorka jazdy konnej, ale również została zwolniona ze swojego miejsca pracy, gdzie była zatrudniona na stanowisku dyrektorskim.