Pamiętacie sprawę zastrzelenia na stajennym padoku konia Egist? Pisaliśmy o tym 17 sierpnia 2020 roku: TUTAJ

 

Nadzorująca śledztwo w tej bulwersującej sprawie Prokuratura Rejonowa w Ząbkowicach Śląskich wydała pod sam koniec ubiegłego roku postanowienie o jego umorzeniu z powodu nie wykrycia sprawcy.

Instytut Analiz Środowiskowych z Częstochowy, będąc organizacją, której celem jest między innymi obrona dobrostanu zwierząt, przystąpił w charakterze strony do postępowania prowadzonego przez Policję. Strony reprezentującej na mocy ustawy o ochronie zwierząt interes pokrzywdzonego, czyli zastrzelonego Egista (w żadnym stopniu nie ograniczało to prawa właścicielki konia, pani Anny Zenl do dochodzenia swoich praw majątkowych czy jakichkolwiek innych).

 

Instytut Analiz Środowiskowych fakt umorzenia śledztwa tak skomentował na swoim funpag-u: TUTAJ

 

Z komunikatu wynika jasno, że w toku prowadzonych czynności śledczych wykluczono definitywnie udział w zajściu myśliwych, którzy w czasie zdarzenia uczestniczyli w polowaniu na terenie przyległym do stajni.

Okazało się, że ochoczo wydawane latem 2020 roku przez media osądy nie znalazły swojego potwierdzenia w faktach, czyli ustaleniach prowadzonego śledztwa. To nie myśliwy pomylił konia z przedstawicielem zwierzyny płowej i „przez pomyłkę” zastrzelił Egista.

Co więc w tej sprawie pozostaje?

Podważać solidność prowadzonego pod prokuratorskim nadzorem i z patrzącymi na ręce policjantom przedstawicielami Instytutu Analiza Środowiskowych śledztwa?

Choć właścicielka konia, pani Anna Zenl ma szereg uwag do sposobu prowadzenia śledztwa (o tym nieco później), chyba nie tędy droga.

Czy wobec tego Egist sam wziął nieznaną nikomu strzelbę (bo ekspertyza wykazała, że zastrzelony został z broni długiej) i po prostu „popełnił samobójstwo”, a potem ukrył strzelbę i pocisk od którego zginął? Z pewnością również nie tędy droga!

Tego konia zastrzelił człowiek. Choć nie, wycofuję się z tego stwierdzenia. Bo trudno nazwać człowiekiem osobnika, który to zrobił.

Dziwić może nieco, że w komunikacie Instytutu Analiz Społecznych spory nacisk położono na krzywdzący myśliwych ton informacji w mediach z sierpnia 2020 roku. Przeczytać w nim bowiem można:

 

Media sugerowały: „broń, z jakiej dokonano egzekucji, to była broń długa, taka jakiej używają myśliwi” lub „w pobliżu odbywały się polowania”. To oczywiście stanowiło tylko pretekst do fali nienawistnych komentarzy wobec środowiska łowieckiego, wyroków wydawanych na podstawie jedynego, wystarczającego „dowodu” - własnego zaślepienia ideologicznego.

 

Mocno i dobitnie w obronie „środowiska łowieckiego”. Zaprawdę godne to i szlachetne. Jednakże brakuje mi tej mocy i dobitności w dochodzeniu przedstawicieli Instytutu Analiz Środowiskowych w Częstochowie do ujawnienia faktycznego sprawcy zastrzelenia konia, bez względu na to z jakiego środowiska on pochodzi. Odnoszę bowiem wrażenie, że „łyknęli” oni informację o wykluczeniu udziału myśliwego w zastrzeleniu Egista jak pelikan rybę.

A przecież z własnej inicjatywy wzięli udział w postępowaniu jako reprezentant interesów Egista, a nie środowiska łowieckiego.

W rozmowie z przedstawicielem Instytutu Analiz Środowiskowych odniosłem wrażenie, że umorzenie śledztwa kończy dla nich temat. To niedobrze. Śledztwo prowadzone od lata 2020 roku zostało faktycznie zakończone. Ale skoro sprawca mordu na Egiście pozostał nie wykryty, to sprawa w dalszym ciągu jest.

Z rozmowy przeprowadzonej z panią Anną Zenl wynika, że informacja o umorzeniu śledztwa nie jest dla niej zakończeniem sprawy. Zresztą, jak już wspominałem, ma ona swoje uwagi do jego przebiegu. Boli ją, że w trakcie składania zeznań, przyjmująca je funkcjonariuszka Policji Państwowej wywierała na nią mocne naciski, by obniżyła podaną wartość konia.

Tak jakby fakt, że Egist został przez nią wyceniony na mniej więcej 400 000 zł (ówczesna równowartość 100 000 Euro) miał jakiekolwiek znaczenie.

A przecież gdyby Egist został przez nią wyceniony na 4 000 zł, 40 000 zł czy nawet 4 000 000 zł, to w dalszym ciągu jego zastrzelenie byłoby aktem łamania obowiązującego w naszym kraju prawa. Bez względu na podaną kwotę, sprawca tego czynu odebrał Annie Zenl przyjaciela, z którym los ją połączył gdy koń miał 10 miesięcy!

Ale pewnie tę prawdę znają tylko ludzie związani na stałe z końmi. Innym, spoza tego środowiska trudno pewno zrozumieć tę wyjątkową nić wspólnoty dwóch żywych organizmów.

Studiując treść uzasadnienia postanowienia o umorzeniu śledztwa oraz słuchając opowieści pani Anny Zenl można postawić kilka istotnych pytań do prowadzącego prokuratora oraz działających w tej sprawie policjantów.

Być może w zakończonym już śledztwie znalazłoby się trochę zaniedbań czy błędów. To już raczej nie ma znaczenia.

Co wobec tego je ma?

Może to, że w rozmowie telefonicznej Prokurator Rejonowy z Ząbkowic Śląskich, pan Robert Fudali powiedział:

 

Choć prowadzone od sierpnia 2020 roku do grudnia 2021 roku śledztwo zostało umorzone, to sama sprawa zastrzelenia konia Egist pozostaje dalej otwarta. Pozostaje ona w kręgu zainteresowania organów ścigania. Policja dalej będzie pracować, by pozyskać jakieś nowe, istotne okoliczności, które doprowadzą do podjęcia kolejnego śledztwa.


Mamy nadzieję, że tak się stanie. Że doprowadzi to do ustalenia tożsamości osobnika, który z sobie tylko wiadomych pobudek zastrzelił Egista. Że osobnik ten odpowie za swój haniebny uczynek.

Bo przecież fachowcy kryminologii mówią, że zbrodnia doskonała nie istnieje ...