Autorytet pedagogiczny staje się koniecznym warunkiem właściwego przebiegu procesu edukacji.”…
Czy ktokolwiek z Was czytał Kodeks Postępowania z Koniem?
Jest umieszczony w regulaminach i przepisach jeździeckich wszystkich dyscyplin.
Jest też umieszczany bardzo często w propozycjach zawodów, jako niepodważalny kanon postępowania z koniem. Wymyślono go kiedyś w porywie serca, żeby dodać powagi i umocnić szacunek w obcowaniu z koniem.
Zastanówmy się więc razem, jak to wygląda w rzeczywistości.
Znamy raczej wszyscy naszą narodową zdolność do omijania przepisów i traktowania tych, którzy ich przestrzegają jako głupców. Przekraczamy prędkość, wynosimy z pracy długopisy i śrubki, dajemy łapówki. Oburzamy się na innych nie widząc naszych zachowań. Jesteśmy miłośnikami zwierząt, a porzucamy je niepotrzebne w lesie albo przy drodze.
Podobnie traktujemy konie. Oczywiście nie wszyscy. Chodzi mi o tytułowy Autorytety.
To nasi trenerzy. Tuzy sportu. Chodzące kopalnie wiedzy i umiejętności. Często przy tym czynni zawodnicy, zdobywający najwyższe laury.
Wychowują kolejne pokolenia świetnych jeźdźców, przekazując im najlepiej jak potrafią Swoje umiejętności. Służą autorytetem i doświadczeniem.
Czy aby na pewno?
Przeczytajcie Kodeks chociaż raz uważnie. Zajmie to Wam minutę.
I. Na wszystkich etapach treningu i przygotowań konia do startów,
dobrostan konia musi stać ponad wszelkimi innymi wymaganiami.
Dotyczy to stałej opieki, metod treningu, starannego obrządku,
kucia oraz transportu.
II. Konie i jeźdźcy muszą być zdrowi, kompetentni i wytrenowani,
zanim wezmą udział w zawodach. Dotyczy to także stosowanych
leków, środków medycznych oraz zabiegów chirurgicznych
zagrażających dobrostanowi konia lub ciąży klaczy, oraz
przypadków nadużywania pomocy medycznej.
III. Zawody nie mogą zagrażać dobrostanowi konia. Należy zwracać
szczególną uwagę na teren zawodów, stan techniczny podłoża,
warunki stajenne i atmosferyczne, kondycję koni i ich
bezpieczeństwo, także podczas podróży powrotnej z zawodów.
IV. Należy dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić koniom staranną
opiekę po zakończeniu zawodów, a także humanitarne
traktowanie po zakończeniu kariery sportowej. Dotyczy to
właściwej opieki weterynaryjnej, leczenia obrażeń odniesionych
na zawodach, spokojnej starości, ewentualnie eutanazji.
V. Polski Związek Jeździecki usilnie zachęca wszystkie osoby
działające jeździectwie do stałego podnoszenia swojej wiedzy
oraz umiejętności dotyczących wszelkich aspektów współpracy
z koniem.
Za każdym razem, kiedy to czytam, uświadamiam sobie, jak wiele odstępstw od tych szczytnych zapisów spotyka się na zawodach. Często jestem Sędzią Komisarzem na rozprężalni w różnych klubach. Spotykam się z porażającym dysonansem między zasadami a rzeczywistością.
I tu zaczyna się rola autorytetów. Powinni szkolić, wychowywać, dawać przykład.
Myślicie, że tego nie robią? Ależ robią.
Barowanie koni to codzienność. Nie będę przytaczał, co nazywamy barowaniem. Wszyscy powinni to wiedzieć.
Jednak tego na zawodach nie widać. Kiedyś najlepsi zawodnicy w kraju, dziś trenerzy, ojcowie reprezentantów Polski pokazują, gdzie mają regulaminy. Dobro konia? Śmiech na sali. Wynik się liczy. Koń ma skakać. Podnoszenie drągów w czasie skoku (Warka), rozstawianie ponad dozwoloną szerokość i wysokość, ustawianie wskazówki na ziemi w nieprawidłowych odległościach
(wszystkie zawody), przesuwanie drągów na krawędź kłódki ( Kuźnia) to tylko część, którą udało mi się zauważyć. Znam nazwiska tych Autorytetów. To święta krowy, którym prawie nikt nie ma odwagi zwrócić uwagi na ogromną szkodliwość ich działań.
Ostatnio usłyszałem, kiedy nie pozwoliłem skakać na zbyt wysokiej przeszkodzie na rozprężalni, że …”to za ich pieniądze, więc mają prawo…”(sobotni Aromer).
Otóż nie. Przyjmijcie do wiadomości, że nie macie prawa.
Nie macie również prawa, panowie Autorytety, na przebywanie na rozprężalni w stanie upojenia alkoholowego (sobotni Aromer). Macie natomiast prawo gadać głupoty i wykazywać się brakiem kultury osobistej.
Po raz kolejny podnoszę sprawę żółtych i czerwonych kartek dla takich szkoleniowców.
Nie potrzeba rewolucji. Wystarczy trochę szacunku. Dla koni. I dla ludzi.