Powodem do zebrania Delegatów jest konieczność obsadzenia wakatu na fotelu prezesa PZJ jaki mamy po rezygnacji pana Łukasza Abgarowicza złożonej w dniu 7 czerwca 2015 roku.

W opublikowanym na naszej stronie internetowej TUTAJ w dniu 11 czerwca 2015 roku krótkim wywiadzie, pan Łukasz Abgarowicz zadeklarował chęć ponownego ubiegania się o stanowisko, z którego zrezygnował, warunkując to spełnieniem kilku warunków. 

Tymczasem dzisiaj możemy podać oficjalną informację, że wśród kandydatów walczących w poniedziałek 3 sierpnia w Poznaniu o fotel prezesa PZJ zabraknie obecnego Senatora RP.

W specjalnej rozmowie dla Świata Koni pan Łukasz Abgarowicz powiedział:
„Doskonale zdaję sobie sprawę co powiedziałem w poprzedniej rozmowie dla Świata Koni. Jednak od tamtego czasu zaszło kilka kluczowych spraw, które wpłynęły na zmianę mojej decyzji i wycofanie się z walki o stanowisko prezesa PZJ. Przede wszystkim samo miejsce i atmosfera wokół sierpniowego Zjazdu pokazują wyraźnie, że raczej nie dojdzie na nim do wymiany, choćby częściowej, składu osobowego Zarządu. Mówiąc o moim ponownym kandydowaniu postawiłem wyraźny warunek stworzenia mi możliwości dobrania sobie ludzi do pracy. Bo Związek nie potrzebuje wojenek, po prostu potrzebuje pracy. Pracy na wielu szczeblach i płaszczyznach. Tymczasem wygląda na to, że stałem się w sposób zupełnie przeze mnie niezamierzony centrum głębokiego sporu, który trawi Związek. Sporu, który tak naprawdę nie służy nikomu. Sporu, który wpływa na niego wyłącznie destruktywnie.
Ponadto uważam, że jest dwóch bardzo dobrych dla Związku kandydatów. Każdy z nich jest w stanie dobrze prowadzić sprawy Związku. Każdy z nich ma być może większą szansę, niż ja zakończyć zły spór. Uważam, że po obydwu jego stronach większość to osoby, którym zależy na polskim jeździectwie. Skoro więc jestem powodem sporu, opartego w mojej opinii w dużej mierze na niedomówieniach i pomówieniach, to po prostu usunę się z pierwszej linii. Jakkolwiek te spory by nie były wydumane, to jednak one są. Nie wiem, może za mało znałem środowisko, może za gwałtownie chciałem wprowadzić strategiczne i bardzo potrzebne Związkowi zmiany? Cieszy mnie jednak, że jest dwóch bardzo dobrych kandydatów, którzy rozumieją potrzeby strategicznych zmian Związku. Mam na myśli pana Szubskiego, o którym mogę mówić w samych superlatywach oraz pana Pisarskiego, którego również znam i wiem, że ma doskonałe doświadczenia biznesowe, tak bardzo potrzebne Związkowi.
Poza tym jest jeszcze jedna kwestia. Nie ukrywam, bo nie jest to żadną tajemnicą, że w ubiegłym roku byłem cztery razy w szpitalu. Cóż, z moim zdrowiem różnie bywa. Ponadto mam też swoje sprawy w polityce w najbliższych miesiącach. Gdybym wygrał sierpniowe wybory przez kolejne 4 miesiące miałbym zbyt mało czasu dla Związku. a to ważny czas.
Chciałem też powiedzieć, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Jak już wcześniej powiedziałem w rozmowie dla Świata Koni, nie wyobrażam sobie możliwości współpracy z Zarządem, który ustalał agendę i de facto decyzje poza mną. Z całym więc szacunkiem dla członków tego Zarządu nie widzę możliwości współpracy z tym ciałem, bez korekty jego składu osobowego. Trzej panowie go tworzący mieli okazję wyboru i dokonali go. Woleli Sekretarza Generalnego niż mnie pełniącego funkcję prezesa. To jest fakt.
Mam nadzieję, że wybór jednego spośród tych dwóch bardzo dobrych kandydatów o których już mówiłem będzie dobrym wyborem dla Związku. Nowemu prezesowi życzę, żeby środowisko pozwoliło mu dobrać współpracowników i dało czas na działanie, którego ja nie dostałem.
Na koniec już chciałbym podjąć pewną deklarację: moja rezygnacja z ponownego kandydowania nie oznacza mojego całkowitego odejścia od jeździectwa. Przeciwnie, jestem gotów wspierać nowego prezesa w działaniach na rzecz rozwoju polskiego jeździectwa wszelkimi dostępnymi mi środkami. Uważam, że mogę dać polskiemu środowisku jeździeckiemu jeszcze sporo i nie muszę wcale do tego celu być prezesem czy nawet członkiem struktur zarządzających."