W dniu 03 kwietnia 2014 Tommie Visser napisał na swoim koncie na Facebooku, że jego koń został zabrany z podwórka jego stajni przez współwłaścicielkę Margriet Van Beelen  w wyniku sporu o potencjalną sprzedaż konia. Tommie Visser powiedział o tym wydarzeniu: "Oni przyszli odebrać Vingino w grupie dziesięciu osób. Uderzyli mojego ojca i dziewczynę pracującą w stajni używając żelaznych łańcuchów i stalowych rurek. Jeśli ktokolwiek widział Vingiono, proszę o kontakt z nami."

   Z kolei Margriet Van Beelen powiedziała prasie, że: "My tylko odbieraliśmy mojego konia. W trakcie tego ojciec Tommie Vissera zaczął do nas strzelać. Szczęśliwie nikt nie został ranny."

   Holenderski magazyn konny De Hoefslag poinformował, że policja pojawiła się na miejscu około godziny 22:00, kiedy koń został zgłoszony jako skradziony. Do tej pory piętnaście osób zostało w tej sprawie aresztowanych (dziesięciu mężczyzn i pięć kobiet).
„W ubiegłym tygodniu otrzymałem wiadomość, że ona chce sprzedać konia.” powiedział magazynowi Tommie Visser. „Jednak mieliśmy przecież już umowę, która pozwalała mi na 4 lata startów na koniu. Zwróciłem się do adwokata (...) by sprawdzić czy mam prawo dalej go jeździć. Prawdopodobnie ona otrzymała dzisiaj moje pismo w tej sprawie i zareagowała panicznie pojawiając się z grupa 10 osób by odebrać konia. Oni pobili przy tym łańcuchami i rurkami mojego ojca i dziewczynę w stajni. Wszystko to działo się jak byłem w drodze do domu z zawodów w Nieuw en St Joosland.” dodał zawodnik.
Tommie Visser trenował Vingino od 2009 roku.  

   "Badamy co dokładnie się stało." powiedział holenderskiej stacji telewizyjnej RTL szef policji. „Koń pozostaje w dobrym zdrowiu, ale obecnie przebywa w nieznanym nam miejscu. Nie znaleziono także dowodów w strzelaninie. Nie było rannych. Choć na miejscu zdarzenia znajduje się samochód dostawczy ze śladami od potencjalnych kul na przedniej szybie." dodał policjant.

   Policja poinformowała też holenderską gazetę Haarlems Dagblad że na terenie stajni Visser odkryto również plantację marihuany. Policja nie chce ujawnić ile roślin zostało znalezionych, ale podano, że zostały one już zniszczone.

Na szczęście u nas aż takie przypadki się nie zdarzają.