Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi chce lub musi zmienić zasady i wielkość dotacji przeznaczonych dla podmiotów wykonujących zadania na rzecz rolnictwa, w tym oczywiście na rzecz hodowli zwierząt gospodarskich.

 

W środę 8 maja Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi opublikowało na rządowej stronie internetowej Ministerstwa Cyfryzacji Projekt zmiany rozporządzenia w sprawie dotacji przedmiotowych dla różnych podmiotów wykonujących zadania na rzecz rolnictwa. Jak większość pewnie przypuszcza, proponowane zmiany dotyczą dosyć drastycznego zmniejszenia kwoty przyznanej w uchwalonej wcześniej ustawie budżetowej na rok 2019.

W opublikowanej 16 stycznia 2019 roku ustawie budżetowej na rok bieżący (Dz. U. poz. 198) wydatki w rozdziale 01020 – Postęp biologiczny w produkcji zwierzęcej, zostały określone w kwocie 79 368 000 zł. Kwota ta jest niższa o 10 500 000 zł w stosunku do kwoty jaką przewidziano na ten cel w projekcie ustawy budżetowej na rok 2019, zatwierdzonym przez Radę Ministrów w dniu 25 września 2018 roku.

A jednak w opublikowanym projekcie minister rolnictwa i rozwoju wsi proponuje kolejne cięcie tych wydatków budżetowych. Tym razem o kwotę 39 000 000 zł. Ma to w końcowym rozrachunku dać na ten cel kwotę 40 368 000 zł (w ubiegłym roku przewidywano wydać na ten cel 89 868 000 zł).

Jak ta polityka może odbić się na hodowcach koni w Polsce?
No cóż, jak nietrudno się domyśleć tak drastyczne zmniejszenie finansowania między innymi związków hodowlanych, z pewnością przyniesie spore problemy finansowe nie tylko dla tych związków, ale również dla hodowców.
Według projektu zniknąć mają w tym roku nagrody finansowe przyznawane i wypłacane do tej pory za konie, które podczas MPMK zajmowały I, II lub III lokaty. Nie będzie nagród finansowych przyznawanych i wypłacanych za konie hodowli krajowej, które zdobyły I, II, III lub IV lokaty na ogólnopolskich wystawach i czempionatach.

Mniejsze pieniądze z ministerstwa rolnictwa będą musiały odbić się na poważnym podniesieniu wszystkich opłat jakie hodowcy wnoszą do związków hodowców.

Czy wszyscy hodowcy to wytrzymają? Pytanie to wydaje się być czysto retoryczne. Bowiem w przedmiotowym projekcie minister rolnictwa sam przewiduje skutki tego kroku w następujący sposób:

 

W związku z propozycją zmniejszenia rocznych stawek dotacji na realizowane przez nich zadania, konieczne będzie obciążanie hodowców MŚP* zwiększonymi (o część niedotowaną) kosztami subsydiowanych usług polegających na prowadzeniu ksiąg hodowlanych oraz prowadzeniu oceny wartości użytkowej lub hodowlanej zwierząt gospodarskich. Istnieje zagrożenie, że polscy hodowcy MŚP będą rezygnować z utrzymywania stad hodowlanych zwierząt gospodarskich lub będą ubiegać się o wpisanie swoich zwierząt do ksiąg hodowlanych prowadzonych w innych państwach członkowskich UE, jak również poddawać je ocenie wartości użytkowej i hodowlanej w tych krajach, ze względu na korzystniejsze finansowo warunki wykonania takich usług. Konsekwencją spełnienia ww. obaw, może być zwalnianie pracowników przez pracodawców, którymi są organizacje hodowców lub inne podmioty świadczące ww. usługi na rzecz hodowców MŚP.

 

*MPŚ – małe i średnie przedsiębiorstwa gospodarskie

 

Jak widać w ministerstwie doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że proponowane działanie może skutkować upadkiem słabszych ekonomicznie hodowców i ucieczkę do innych krajów, tych mocniejszych.  
Mimo tej wiedzy minister chce przeprowadzić to drastyczne cięcie. Powodem, którego też pewnie wszyscy się domyślają może być kurczowe szukanie środków finansowych niezbędnych na pokrycie przedwyborczych obietnic obecnego obozu władzy.
Zastanawiać jednak w takim przypadku musi krótkowzroczność i sens takiego rozwiązania. Czy warto na wyborczym ołtarzu składać losy całej polskiej hodowli, w tym hodowli koni?

Zamiast puenty posłużę się w tej sprawie cytatem „Księcia poetów polskich” ery odrodzenia, biskupa Ignacego Krasickiego, który w jednej ze swoich bajek napisał (mając nadzieję, że po doczytaniu do końca każdy wyciągnie wnioski):

 

Niósł ślepy kulawego, dobrze im się działo;

Ale że to ślepemu nieznośne się zdało,

Iż musiał zawżdy słuchać, co kulawy prawi,

Wziął kij w rękę: "Ten - rzecze - z szwanku nos wybawi".

Idą; a wtem kulawy krzyknie: "Umknij w lewo!"

Ślepy wprost i, choć z kijem, uderzył łbem w drzewo.

Idą dalej; kulawy przestrzega od wody -

Ślepy w bród: sakwy zmaczał, nie wyszli bez szkody

Na koniec, przestrzeżony, gdy nie mijał dołu,

I ślepy, i kulawy zginęli pospołu.

I ten winien, co kijem bezpieczeństwo mierzył,

I ten, co bezpieczeństwa głupiemu powierzył.